Pacjenci czekający w kolejce do sanatorium zauważyli, że ta, zamiast się zmniejszać, zaczęła gwałtownie rosnąć. NFZ wyjaśnia, że to wina szwankującego systemu internetowego, który wprowadza pacjentów w błąd. Gdy blisko rok temu pan Józef z Wrocławia składał w NFZ wniosek o sanatorium, poinformowano go, że będzie musiał poczekać od 21 do 23 miesięcy. Jego skierowaniu nadano odpowiedni numer ewidencyjny i numer na liście oczekiwań. W internecie na stronie NFZ pan Józef mógł na bieżąco sprawdzać, który jest w kolejce. Na początku czekało przed nimi ponad 30 tys. osób. Po upływie 10 miesięcy kolejka skróciła się prawie o połowę. Jednak ostatnio zamiast dalej się zmniejszać - zaczęła się wydłużać.
Do dolnośląskiego oddziału NFZ wciąż dzwonią pacjenci, którzy - podobnie jak pan Józef - są zaskoczeni tym, że przed nimi na liście oczekujących nagle pojawiło się kolejnych kilka tysięcy osób. Są przekonani, że Fundusz oszukuje i niektórych przyjmuje poza kolejką.
83-letni pan Stanisław, cierpiący na reumatoidalne zapalenie stawów, do sanatorium miał dostać się w kwietniu (czeka już blisko dwa lata): - Jeśli przyjdzie mi czekać kolejne miesiące, nie wiem, czy w ogóle dożyję wyjazdu.
Joanna Mierzwińska, rzeczniczka dolnośląskiego NFZ, winą za zamieszanie obarcza swój internetowy system. - Założenie było takie, by pacjent mógł na bieżąco śledzić kolejkę. System nie widzi jednak osób, których wnioski są poddawane weryfikacji [zgodnie z przepisami wprowadzonymi przez ministra zdrowia w listopadzie 2010 roku NFZ - bez udziału pacjenta - weryfikuje każdy wniosek u jego lekarza rodzinnego po upływie 18 miesięcy od wydania skierowania na leczenie uzdrowiskowe - przyp. red.].
Według niej to właśnie konieczność weryfikacji skierowań wprowadza zamieszanie: - Jednego dnia z systemu wypadają osoby, których wnioski są akurat weryfikowane. Ponowne pojawienie się pacjenta na liście sprawia wrażenie wydłużenia się okresu oczekiwania, a jest to nieprawda. Czas oczekiwania dla pacjenta nie zmienia się.
Weryfikacja wniosków - z punktu widzenia Ministerstwa Zdrowia - jest konieczna, bo u pacjenta w międzyczasie mogła rozwinąć się np. choroba nowotworowa, która jest przeciwwskazaniem do wyjazdu. - Zdezorientowanym pacjentom tłumaczymy, że najważniejsza jest informacja, jaką po złożeniu wniosku otrzymują od nas na piśmie. Określamy tam, ile czasu trzeba czekać w kolejce, i to jest dla nas wiążące - mówi Mierzwińska.
Podkreśla, że czas oczekiwania na sanatorium nie zmienił się i nadal wynosi 21-23 miesiące, w zależności od rodzaju schorzenia. Zapewnia: - Niezależnie od tego, co pokazuje dostępny na naszej stronie system, u nas w komputerze pacjenci widnieją cały czas pod tymi samymi datami. Nic się nie zmienia.
Obiecuje też, że w ciągu kilku dni NFZ rozwiąże ten problem: udoskonali internetowy system albo go zlikwiduje.
Kolejki do sanatorium w ciągu ostatnich dwóch lat wydłużyły się prawie dwukrotnie. Odkąd w 2008 roku NFZ ogłosił, że ma więcej pieniędzy na leczenie uzdrowiskowe, na wyjazdy zaczęło się zgłaszać dużo więcej pacjentów. Rocznie do dolnośląskiego oddziału funduszu wpływa około 50 tys. wniosków, a kontraktowanych jest 33 tys. skierowań.
Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław