Sanatorium do zamknięcia. Bo dzieci przynoszą straty
Utworzono dnia: 2011-02-21

Zarząd ciechocińskiego uzdrowiska chce zamknąć sanatorium wraz ze szkołą dla chorych dzieci, tłumacząc to względami ekonomii. - Raptem okazało się, że dzieci nie przynoszą zysków - ironizuje dyrektor szkoły.

Około stu lat temu filantrop i lekarz Stanisław Markiewicz zrzekł się swojej działki w Ciechocinku z zaznaczeniem, że wszystko co tam powstanie, ma służyć chorym dzieciom. Pobudowano sanatorium, które dziś działa pod nazwą Szpital Uzdrowiskowy nr 3 im. dr. Markiewicza - miejscowi mówią po prostu "Markiewicz". Sanatoryjny gmach jest otoczony zielenią, stoi kilkadziesiąt metrów od słynnych tężni i parku, przy spokojnej ulicy. Należy do Przedsiębiorstwa Uzdrowisko Ciechocinek, państwowej spółki, która ma w mieście kilka sanatoriów.

Ze szpitala łącznikiem można przejść do Zespołu Szkół Specjalnych, w którym uczą się młodzi kuracjusze z "Markiewicza" - dzięki temu nie mają zaległości w nauce po powrocie z leczenia. Gmach szkoły też jest własnością PUC, ale spółka użycza go prowadzącemu placówkę Urzędowi Marszałkowskiemu. W szpitalu pracuje 71 osób, w szkole - 62.

Kilka dni temu na pracowników obu instytucji padł blady strach. Dowiedzieli się, że PUC planuje zamknąć szpital, co oznacza także koniec szkoły. Powód: pieniądze. Sanatorium przynosi ok. 1,2 mln zł straty rocznie. - Jesteśmy spółką prawa handlowego, rozlicza nas się z wyników finansowych - mówi prezes PUC Stefan Smulski.

Dziś kompleks działa tak: dzieci z całej Polski przyjeżdżają na 27-dniowe turnusy, w większości finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Leczą choroby związane z dysfunkcją ruchową, górnych dróg oddechowych, układu nerwowego i reumatoidalne. Szpital ma 168 łóżek, aktualnie kuruje się tam 120 młodych pacjentów. Na miejscu mają basen solankowy, stołówkę i sprzęt rehabilitacyjny - urządzenia są nowe, niektóre ufundowała małżonka byłego prezydenta Jolanta Kwaśniewska.

Po zabiegach dzieci chodzą na lekcje do szkoły, która prowadzi oddziały przedszkolne, podstawówkę i gimnazjum. Nauczyciele muszą być specjalnie przygotowani do pracy z takimi uczniami, każde dziecko na co dzień uczy się bowiem w innej szkole i z innych podręczników, do tego cierpi na inną chorobę. Po lekcjach pensjonariuszami opiekują się wychowawcy. Szkoła uczy też dzieci przebywające w Szpitalu Wojewódzkim we Włocławku.

- Zwykle słyszy się, że samorząd zamyka jakieś szkoły. Nam samorząd województwa bardzo pomaga, dbając przy tym o majątek skarbu państwa. Kupił sześć tablic interaktywnych, teraz planuje przy udziale środków unijnych wymienić okna i dach, co pochłonie ok. 343 tys. zł - mówi dyrektor ZSS Ewa Giza, która interweniuje, gdzie się da, w obronie placówki. Wspomaga ją rada pedagogiczna. Nauczyciele boją się, że nie znajdą innej pracy, bo w Ciechocinku jest tylko jedna normalna podstawówka, jedno gimnazjum i jedno liceum.

Dr Zuzanna Kościukiewicz, dyrektor "Markiewicza": - Jesteśmy teraz jedynym szpitalem dziecięcym w Ciechocinku, bo inne już zlikwidowali. Jeśli nas też zamkną, to będzie nieporozumienie!

Dyrektor szpitala zaznacza, że patrzy na placówkę jako lekarz, a nie ekonomista. Sprawy finansowe to domena prezesa Smulskiego i jego zastępcy Edwarda Gaitkowskiego. Smulski nie ukrywa: - Leczenie dziecka jest droższe niż dorosłego, codziennie dziecko musi mieć pięć zabiegów i pięć posiłków.

- Wygaszenie to dla nas trudna decyzja - dodaje Gaitkowski.

Prezesi tłumaczą, że NFZ od lat daje na leczenie dzieci tyle samo pieniędzy, drożeją za to ciepło, prąd i woda. W sanatorium są wolne łóżka, bo nie ma komu płacić za kurację dzieci.

- Brakuje jakichkolwiek działań marketingowych, aby to zmienić - twierdzi Giza. Nauczyciele dodają, że niewielka grupa pensjonariuszy przyjeżdża do "Markiewicza" prywatnie, ich pobytu nie finansuje NFZ, a władze PUC powinny przyciągać więcej takich pacjentów.

 Prezesi odbijają piłeczkę tłumacząc, że takie leczenie jest drogie i mało których rodziców na nie stać. Gaitkowski wymienia za to całą listę fundacji zajmujących się chorymi i niepełnosprawnymi dziećmi, którym PUC proponował współpracę. - Nikt nam nie odpowiedział - mówi wiceprezes.

PUC utrzymuje, że nie może wiecznie dokładać do interesu. Stąd pomysł, aby "Markiewicza" sprzedać, a zarobione w ten sposób pieniądze przeznaczyć na utworzenie w innym obiekcie spółki nowych miejsc sanatoryjnych dla dorosłych. Ma to być tańsze od przebudowy szpitala dziecięcego, gdzie trzeba by wymienić nawet toalety. - Trudno, aby dorosły do pisuaru szedł na kolanach - obrazowo wyjaśnia Smulski.

 

Takie problemy są we wszystkich uzdrowiskach, właśnie likwidowane jest podobne sanatorium w Kołobrzegu. "Markiewicz" jest dziś jedynym obiektem uzdrowiskowym dla dzieci w centralnej Polsce.

Giza: - Nie może być takiego tłumaczenia. Jeśli tak dzieje się w całej Polsce, to źle się dzieje w całej Polsce.

Zarząd państwowej spółki nie może zamknąć sanatorium bez zgody Ministerstwa Skarbu Państwa. Przed wysłaniem wniosku do resortu musi mieć opinię - pozytywną lub negatywną - rady nadzorczej. Ta obradowała w czwartek, posiedzenie zakończyło się po zamknięciu tego wydania "Gazety".

 

Źródło: Gazeta Wyborcza Toruń




« przejdź do wszystkich aktualności
Reklama esanatoria.eu

Polecane sanatoria

SP ZOZ Sanatorium Uzdrowiskowe Bristol MSWiA w Kudowie-Zdroju
57-350 Kudowa Zdrój
(dolnośląskie)
cena od: 55 zł
Sanatorium Włókniarz
Busko Zdrój
(świętokrzyskie)
cena od: 155 zł
Sanatorium Uzdrowiskowe DEDAL
POLAŃCZYK
(podkarpackie)
cena od: 65 zł
22 Wojskowy Szpital Uzdrowiskowo - Rehabilitacyjny SP ZOZ
Ciechocinek
(kujawsko-pomorskie)
cena od: 100 zł
Klinika Uzdrowiskowa Pod Tężniami im. Jana Pawła II
Ciechocinek
(kujawsko-pomorskie)
cena od: 190 zł
Reklama esanatoria.eu
Polski Powrót na język polski.

Zapisz się do newslettera


zapisz się wypisz się