Kuracjusze nie chcą opuszczać domu, kiedy za oknem mróz i śnieg.

W minionym roku do Kujawsko-Pomorskiego Oddziału NFZ wpłynęło blisko 30 tysięcy skierowań na leczenie sanatoryjne. Z wyjazdu zrezygnowały 5443 osoby. W większości z błahych powodów.

Najwięcej rezygnacji złożono w okresie świątecznym. Pod koniec roku było ich nawet 50 dziennie.

 - Każda prośba o zmianę terminu powinna być uzasadniona. Narodowy Fundusz Zdrowia uznaje tylko poważne argumenty, jak np. ślub, pogrzeb w rodzinie czy nagła choroba, uniemożliwiająca leczenie. W takich przypadkach dana osoba jest kierowana do sanatorium w najbliższym możliwym terminie - informuje Barbara Nawrocka, rzeczniczka Kujawsko-Pomorskiego Oddziału NFZ. - Nieuwzględniane są uzasadnienia, że pacjent wolałby jechać latem. Pacjenci z naszego regionu najchętniej wybierają Kołobrzeg, zwłaszcza latem. Chętnie wyjeżdżają też do Ciechocinka i Inowrocławia. Pamiętajmy, że sanatoria działają przez cały rok. Ludzie jadą tam po to, by się leczyć, a nie wypoczywać.

Każda rezygnacja wprowadza bałagan w kolejce. Trudno bowiem wówczas dokładnie ocenić czas oczekiwania na wyjazd. Obecnie w naszym regionie w kolejce czeka się ok. 18 miesięcy. To tyle, co na Mazowszu. Nieco lepsza sytuacja jest na Podkarpaciu - tu do sanatorium wyjechać można już w niecały rok od złożenia wniosku.

Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia skierowanie na leczenie sanatoryjne ważne jest właśnie półtora roku. Po upływie tego czasu skierowanie trzeba aktualizować. Jeśli pacjent nie wyjedzie na turnus nie ze swojej winy, NFZ sam poinformuje lekarza i pacjenta o potrzebie zaktualizowania danego skierowania. Rezygnację trzeba złożyć na piśmie. Jeśli argument nie zostanie uznany, pacjent przesuwany jest na koniec kolejki.

Jak tłumaczą się kuracjusze?

- Najczęściej wymienianym powodem jest zła pogoda. Ludzie wolą wyjeżdżać do sanatorium latem. Wielu pacjentów chciałoby wyjechać wraz z współmałżonkami. Niestety, nie zawsze udaje się wysłać małżeństwa do sanatorium razem. NFZ nie ma obowiązku brania tego argumentu pod uwagę - mówi Barbara Nawrocka. - Powody bywają śmieszne. Pewien pan napisał, że rezygnuje z wyjazdu z powodu awantury, którą urządziła mu żona. Niemniej podkreślam, że wszystkie miejsca, z których ktoś zrezygnował, zostały w minionym roku zagospodarowane. W miejsce osoby, która wypada z kolejki, wchodzi ktoś inny.

Pacjenci próbują rozmaicie motywować swoje rezygnacje. Jedni lubią zieleń, inni mają uczulenie na zimno. Są tacy, którym lekarz zalecił spacery po gorącym piasku i tacy, którzy akurat na styczeń wykupili sobie zagraniczny wyjazd. Niektórzy pacjenci obawiają się, że mogą mieć problem z podróżą w okresie zimowym. Czy przez jednodniowe opóźnienie przepadną zabiegi?

- Pobyt w sanatorium trwa na ogół 21 dni, a pacjent może skorzystać z 54 zabiegów. Przeprowadzenie każdego zabiegu potwierdzane jest podpisem pacjenta. Jeśli przez jeden dzień kuracjuszowi przepadnie kilka zabiegów, powinien wykorzystać je w ciągu trwania turnusu - dodaje Barbara Nawrocka.

Poważniejsze przyczyny podają pacjenci wyjeżdżający w ramach prewencji rentowej na koszt Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Ten system jest jednak przygotowany z myślą o osobach ubezpieczonych w ZUS, a zagrożonych trwałą niezdolnością do pracy, lub osobach przebywających na rencie okresowej i rokujących odzyskanie sprawności dzięki rehabilitacji.

- Od 1 maja do 31 grudnia 2010 roku na 1103 osoby skierowane przez Oddział ZUS w Bydgoszczy na rehabilitację 71 osób zrezygnowało, a 56 poprosiło o zmianę terminu - mówi Alina Szałkowska, rzeczniczka bydgoskiego oddziału Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. - Najczęstszymi powodami rezygnacji z rehabilitacji są choroby członków rodziny osób skierowanych lub wyznaczenie terminu operacji albo zabiegu w okresie rehabilitacji.

źródło: http://www.express.bydgoski.pl