"O 22 wszyscy mają leżeć w łóżkach" - pamiętna zasada z obozów czy Zielonych Szkół kojarzy się przede wszystkim z młodością gdy wyjeżdżaliśmy bez opieki rodziców. Jak się jednak okazuje sanatorium w Gołdapi postanowiło tą zasadę przywrócić. I to dla wszystkich kuracjuszy! O 22 gdy kończy się ostatni obchód lekarski wszyscy mają być w łóżkach. Cała sprawa wyszła po tym jak jedna z wczasowiczek opowiedziała swojej siostrze, pani Agnieszce, jakie warunki panują w sanatorium.
- O 22 ludzie są zamykani w budynku na klucz i nie mogą wyjść. Nikt nie wie kto ma klucz, podobno jakaś pielęgniarka. - mówi pani Agnieszka.
Podejrzewa, że jest to robione po to, by kuracjusze nie wychodzili na noc. Jednak czy tak powinni być traktowani dorośli ludzie? Oczywiście większość podejrzewa, że chodzi o popularne w sanatoriach "ksiuty", a więc miejskie flirty. Przyznaje to sama dyrektor sanatorium w Gołdapi, Elżbieta Gałkowska. Jak twierdzi, gdyby zostawili otwarte drzwi to większość poszłaby na wódkę, a "kobiety do lasu seks uprawiać". I w zamykaniu sanatorium na klucz nie widzi nic złego. Jak tłumaczy taki jest regulamin. Jeśli komuś się nie podoba to może złożyć rezygnację z pobytu. Cała sytuacja wydaje się niezwykle dziwna. Wg. rzecznika warmińsko-mazurskiej straży pożarnej, Zbigniewa Jarosza zamykanie drzwi na klucz nie jest niezgodne z przepisami i nie widzi w tym żadnych problemów.
Zamykanie drzwi na noc to nie tylko domena sanatorium w Gołdapi. Także w Ciechocinku jest to praktykowane. Mimo wszystko ludzie, którzy leczą się za własne pieniądze, a nie z Funduszu Zdrowia mają luźniejsze zasady. Każdy może bowiem wyjść, gdyż klucz znajduje się w recepcji. Jedyne co trzeba zrobić to poinformować, że wróci się później.
źródło: http://olsztyn.gazeta.pl